Strona:PL L Niemojowski Trójlistek.djvu/299

Ta strona została skorygowana.

Z kmiecego ogniska,
Przez szyby chateczek,
Stu świateł smug błyska
W postaci gwiazdeczek:
Tu kończą wieczerzę
Strudzeni wieśniacy,
Tam cicho a szczerze
Modlą się po pracy...
I zamilkł gwar dziatek,
Turk ustał wrzeciona,
A w każdéj z wsi chatek
Światełko już kona.
Śpią twardym snem ludzie,
I tylko zdaleka,
Na drodze przy budzie,
Pies wierny zaszczeka...
W tém zwolna wśród chmury,
Twarz blada księżyca,
Wznosząc się do góry,
Świat senny oświeca,
A kropel perlistych
Sta, krocie, tysiące,
W iskierkach srebrzystych
Zabłysło na łące.
Wśród ciszy głębokiéj,
Wysoko na górze,
Mkną zwolna obłoki
W niebieskim lazurze;
Ich brzeżki olśnione
Łagodnym promieniem,
Splatają koronę
Pod niebios sklepieniem,