„Co dzieje się w domu, nie mówcie nikomu”
My teatr na sali zagramy,
Już sztuczki wybrane i role spisane,
Bo to dzień imienin jest Mamy.
Ja, Rózia, Stefanek, Helenka i Janek,
Nikt więcéj. Ot wszystko gotowe”...
„A Frania?” „Moj Boże, ona grać nie może,
Wszak wiecie jak tępą ma głowę!”
„Fe!” przerwie wujenka — „czyż grzeczna panienka,
Obchodzi się z siostrą w ten sposób.”
Grać będzie Franiutka, jéj rola jest krótka,
Do sztuki zaś wchodzi dość osób.
Nie idzie nam wreszcie, czy ludzie na mieście,
Z oddania rol będą kontenci,
Wy uczuć zadatki, niesiecie dla matki,
A resztę cel dobry uświęci.”
Anielka nie rzekła ni słowa, lecz spiekła,
Dwa raczki, skrzywiona szkaradnie:
„Zobaczym,” pomruczy, „czyli się nauczy,
Gdy wszystko jéj idzie nieskładnie.”
Dnie płyną, czas leci — więc uczą się dzieci,
Każde z nich zna rolę jak z płatka:
W dniu z wszech miar wesołym, ucieszą się społem,
I goście i Ojciec i Matka.
A Frania? oh Frania — nad książką skroń skłania,
Aż kapie biedaczce pot z czoła,
Nareszcie raz pierwszy, te krótkie sześć wierszy
Na pamięć powiedzieć już zdoła.
Strona:PL L Niemojowski Trójlistek.djvu/312
Ta strona została skorygowana.
XIV.
Przedstawienie teatralne.