Raz wśród traw bujnych cichutko płynie,
Lśniąc słońca blaskiem, niby promyczek,
Znów po kamieniach szumi w dolinie,
Mały strumyczek.
Skryte wśród głębin źródełko czyste,
Przebija twardą powłokę ziemi,
I sącząc zwolna zdroje kropliste,
Poi spragnionych wodami swemi;
Upadającym pod trudem znojów,
Daje hart ciała i świéżość lica:
To utworzona z podziemnych zdrojów,
Czysta krynica.
Tam, kędy stromy a wazki parów,
Rozdziela plenne ziemi przestrzenie,
Wśród skał, gór, lasów, dolin i jarów,
Biegnie prąd wody, hucząc szalenie,
Kształtami drobny, siłą ogromny,
Pieni się groźnie w jarze głębokim:
To strumień, który przed chwilą skromny,
Stał się potokiem.
Z źródeł, co sączą w tajnikach ciemnych,
Wodą wśród dészczu na ziemię spadłą,
Z zdrojów ukrytych, prądów podziemnych,
Tworzy się modréj barwy zwierciadło;
A ta skarbnica, z któréj przez całe
Lata, posiłek rośliny biorą,
Jest z życiodawczych soków powstałe,
Jasne jezioro.
Potoki, które huczą wśród kniei,
Strumyki, które szumią po łące,
Kres swój znajdują łącząc z kolei,
W szerokie wstęgi splotów tysiące.
Strona:PL L Niemojowski Trójlistek.djvu/325
Ta strona została skorygowana.