Strona:PL L Niemojowski Trójlistek.djvu/329

Ta strona została skorygowana.

Obce jéj płacze, dąsy i kwas...
Kto ona, spyta nie jedno z was?
Lecz jéj imienia nie powiem, nie,
Bo to dziéwczątko zrumieni się!

Dla czego kréśląc szereg jéj cnot,
Milczę, gdy trzeba uczynić zwrot
Do jéj nazwiska? Otóż ja wam
Z tego sumienny rachunek zdam.
Ułudy tylko zwodniczéj czar,
Karmi się widmem znikomych mar,
Ale prawdziwa zasługi cześć,
Nie zdoła pochwał przedwczesnych znieść,
Ona się kryje jak skromny kwiat...
Więc, by nie oblać w rozkwicie lat,
Pąsem rumieńca tych czystych lic,
Jakie jéj imię — nie powiem nic!


XXII.
Boskie oko.

Pamiętajcie drogie dzieci,
Że czy piękne słońce świeci,
Czy burz zwiastun, cień ponury,
Błękit niebios kryje w chmury,
Czyli ranne zejdą zorze,
Dniem i nocą, w każdéj porze,
Błyszczy zawsze tam wysoko
Boskie oko.