Wrzesień owoc smaczny rodzi,
Październik liść żółci w lesie,
Listopad szronami chłodzi,
Grudzień znów nam zimę niesie.
Gdy dwanaście tych miesięcy
Przejdzie — ot i rok upłynął;
Lat tych kilka, a dziecięcy
Wiek wasz już na zawsze minął...
Przejdzie płochych pustot pora,
Przebieg czasu szał ukróci,
Wtedy myślcie, że co wczora
Było, jutro wam nie wróci.
Chwile składają godziny,
Rok miesiące, lata życie,
A więc nie trwoń z własnéj winy
Marnie czasu, drogie dziécię;
Ucz się, pracuj, zostań człekiem,
W trudach, znoju, bądź wytrwałym,
Abyś późniéj zgięty wiekiem,
Nie narzekał nad swym szałem.
Było to wiosną, przecudny ranek
Zabłysnął w szacie majowéj,
Raźnie i żwawo wstał z łóżka Janek
Do dziennéj pracy gotowy,
Uczesał włosy, umył się, odział,
Podbiegł z uśmiéchem do Matki,
I urządziwszy zajęć swych podział,
Szkolne ułożył manatki;