Znajdziesz tam gościnność, a wtedy, ah! wtedy,
Pokrzepisz zwątlone swe siły,
Lecz teraz zgłodniałych uratuj od biédy:
„Daj grosik, panoczku mój miły!”
Zaledwie słonko na niebie wstało,
Ja spędzam stadko mych owiec,
I gnam je w pole gromadką całą,
Przez ugor, wygon, manowiec.
Gospodarz dał mi séra krajanek,
Do sakwy spory kęs chleba,
Wyniósł z komory maślanki dzbanek,
I cóż mi więcéj potrzeba?
W lesie czerwone jagódki rosną,
Można ich zebrać do syta,
I szczaw zieleni na łące wiosną,
Jest wiec obiadek i kwita!
Więc sobie nucę piosnkę wesołą,
Idąc przez pola, przez knieje:
Wszystko tak jasne, piękne w około,
Świat cały do mnie się śmieje.
Już me owieczki szukają strawy,
Harcują w polu radośnie,
A ja usiadłem pośród murawy
Pod wierzbą, która tam rośnie;
Siedzę i dumam: ludzie mawiali,
Że za ułamkiem téj góry,
Inne są wioski — a jeszcze daléj,
Miast wielkich piętrzą się mury,