Że w takich miastach niknie blask słońca,
Niéma pól, gajów, zieleni,
Lecz tylko sterczą domy bez końca,
Wśród dróg usłanych z kamieni.
Eh, co mi po témi nad miasta gwary,
Wolę ja ciszę méj wioski,
Wolę te pola, łąki i jary,
Gdzie życie płynie bez troski.
Ot zaraz sobie fujarkę skręcę
Z wierzby co rośnie nad drogą:
Fujarko miła! ty w mojéj ręce,
Piosenkę zanucisz błogą;
A na dźwięk owéj uroczéj pieśni,
Biegnącéj z prądem wietrzyka,
Ucichną wszyscy ptaszkowie leśni,
I śpiéwka zmilknie słowika.
Ale dość grania — owieczek stadko
Rozbiegło mi się nad siołem:
Héj! wierny Kruczku, gnaj za gromadką,
I spędź je do mnie pospołem.
Spędziłeś — dobrze, teraz do dzbanka
Zajrzéć z kolei potrzeba:
Ah, jakże smaczny sér i maślanka,
I kromka czarnego chleba!
Nie patrz tak na mnie z żałosną miną.
Bo choć mam jadła nie wiele,
Ja ci w złéj doli, wierna ma psino,
Wszystkiego chętnie udzielę;
A jak do swojéj wejdziemy chaty.
Będziesz spał sobie w dzień jasny:
Co? niechcesz wierzyć żem tak bogaty,
Iż mógłbym domek miéć własny?
Strona:PL L Niemojowski Trójlistek.djvu/352
Ta strona została skorygowana.