Strona:PL L Niemojowski Trójlistek.djvu/355

Ta strona została skorygowana.

Mam Ojca — on plecie koszyki z sitowia,
Mam Matkę — ta jęczy złożona chorobą,
A dzieci malutkich w chałupie jak mrowia...
Raz Ojciec rzekł do mnie: świat cały przed tobą,
Więc ruszaj za chlebem, gdzie oczy poniosą,
Boć trudno mi tyle dzieciaków wychować;
I dał mi sześć groszy na drogę... ja boso
Przyszedłem w te strony...
Héj, garnki drutować!
Przyszedłem i jakoś mi dziwnie się zdało:
Wspaniałe bogactwa, i zbytki, i stroje,
Gadania tak dużo, uczynków tak mało,
A wszystko to takie zmyślone, nie swoje!
Gdy widzę mój łachman w błyszczącym tym tłumie,
To radbym ze wstydu pod ziemię się schować...
Lecz co tam! czyż druciarz te rzeczy rozumie?
Nie moja w tém głowa!
Héj, garnki drutować!
O, u nas inaczéj! Skał strome urwiska,
I góry co barwią swe szczyty w blask złoty,
A jakie poczciwe, serdeczne ludziska,
A ileż szczerości, uczucia, prostoty!
Ot znowu łzy w oczach... nie śmiéj się panienko
Z biédnego druciarza! Czas daléj wędrować,
Daj strawę... nie słucha, zamyka okienko,
Ha, trudno, odchodzę...
Héj, garnki drutować!