A Witold stoi, patrzy zdumiony,
I pyta co to się znaczy,
Czemu biegają mrówki w wsze strony,
Miasto ledz w czarnéj rozpaczy?
Czemu? bo owa mrówek gromada,
Los swego bytu w wspólnéj ma pieczy,
A wytrwałością instynkt owada,
Przewyższa rozum człowieczy.
Ileż to ludzi bywa na świecie,
Silnych wśród jasnych szczęścia promieni,
Lecz którzy gdy ich ciężar trosk zgniecie,
Padają trudem rażeni.
Iluż to dziatkom pełnym nadziei,
Co się wciąż uczą pilnie, przykładnie,
Przy pierwszéj zmianie losów kolei,
Ręce opadną bezwładnie.
Więc wy, dla których przeciwność lada
Kruszy hart ducha, stępia moc woli,
Patrzcie, jak wątłych mrówek gromada,
Podwaja siły w niedoli;
A jeźli czcza was pycha nie łudzi,
Czerpcie w téj sile źródło przykładów,
Bo wstyd, by mniejszą była moc ludzi,
Od mocy drobnych owadów.
Powiedzcie szczerze, o moi mili,
Czyż jest na świecie choć jeden człowiek,
Któryby w pierwszéj żywota chwili,
Łzawym strumieniem nie rosił powiek?