Jeźli wam zachwyt lice promieni,
Jeźli nie znacie czém łzy i smutek,
Jeźli blask z nocnych wybiega cieni,
Czcijcie w nich łaski wszechmocnéj skutek;
A łezka owa, któréj potęgi
Pióro nie skreśli, głos nie wypowie,
I nie objaśnią uczone księgi,
Jest wasze zdrowie.
Ale czy wiécie, że ów zadatek
Miłości, budząc szczęścia nadzieje,
Jest taki wątły, kruchy, jak kwiatek
Co się pod wiatru podmuchem chwieje;
Należy zatém strzedz się nałogu,
Który świat mianem przesytu zowie,
Gdyż ten co pragnie oddać cześć Bogu,
Czci swoje zdrowie.
Bóg żyć nam kazał — potęgą Bożą,
Jędrne pierwiastki w krwi człeka płyną,
I zaród siły rozrostem mnożą,
Niszczyć je marnie, ciężką jest winą;
Kto więc chce czystym stanąć przed Bogiem,
Czcić wolę Stwórcy w bytu osnowie,
Nie stać się życia własnego wrogiem,
Baczy na zdrowie.
A zatém, drogie, kochane dziatki,
Wy tyle skłonne do uciech, szału,
Słuchajcie przestróg Ojca i Matki,
Dajcie w rozrywkach wytchnienie ciału;
Jeźli ocenić chcecie, o mili,
Radę zbawienną w przyjaznem słowie,
To w każdéj życia waszego chwili,
Szanujcie zdrowie!