Strona:PL L Niemojowski Trójlistek.djvu/422

Ta strona została skorygowana.
LXXXVI.
Drzewa.

Wszakże wy znacie, o lube dziatki,
Wśród licznych pięknéj przyrody tworów,
Tę najpiękniejszą ozdobę borów
Drzewa, dziecięcych lat waszych świadki?
Wszakże wy znacie w roślinnym świecie
Jodły i sosny wiecznie zielone,
I ów dąb stary, który koronę
Z liści, nad skrońmi waszemi plecie,
I tysiąc innnych, co swoim cieniem
Chronią przed skwarnym słońca promieniem.
Spojrzyjmy naprzód na wzniosłą postać
Rozłożystego olbrzyma lasów,
Co wśród wspominków ubiegłych czasów,
Zdoła najstarszym z swych braci sprostać.
Jak on wspaniały ten protoplasta
Minionych wieków! Przechodzą lata,
A on niezłomny, szydząc z burz świata,
Żyje, i w ciąż się siłą rozrasta:
To mocarz borów, dąb wiekopomny,
Mocą potężny, kształtem ogromny.
Daléj na smugach z barwą radosną,
Któréj chłód zimy nigdy nie zmieni,
Nie zćmią srebrzyste szrony jesieni,
Zwieszasz swe igły poważna sosno!
Otrząsłszy z siebie szyszek miliony,
Bogacisz lasy, zasilasz bory,
A okalając chaty i dwory,
Zmieniasz w gaj wdzięczny puste wygony;