„Na równi w sercu mojém obydwóch was mieszczę,
Lecz brat twój jest młodzieńcem, ty zaś dzieckiem jeszcze,
Rośnij, kształć się, wyrabiaj, bądź dla wszech przykładem,
A wtedy ci dozwolę iść za brata śladem.
Chociaż mały Felunio płakał bezustannie,
Jednak nikt nie powiedział, że to jest nagannie;
Dla czego? bo dopiéro liczył piérwszy roczek,
A takim łzy bezwiednie ciągłe płyną z oczek,
Jeśli zaś płacze dziecko mające dwa latka,
To Mateczka się zmartwi i połaje Tatka.
„Na co chłop stawił straszka w grochu? przecież dziatki
Wiedzą, że to na kiju przewieszone szmatki?”
„Bo one się dla ptasząt łakomych stawiają,
A te pojęć o cudzéj własności nie mają;
Dla dzieci zaś, u których myśli czyste, jasne,
Dostatecznym jest straszkiem sumienie ich własne.
Dwóch ludzi do jednego punktu podążało,
Piérwszy z nich padł znużony z zakrwawioną nogą,
Drugi zdrów dopiął celu. Czemu się tak stało?
Bo piérwszy szedł manowcem — drugi prostą drogą.