„Chłopcy,” rzecze przechodzień: „spytam bez urazy:
Gdy wszyscy będą rządzić, kto spełni rozkazy?”
„Nawet marny trud zawsze korzyść przynieść zdoła,”
Rzekł ojciec, „choćby on był igraszką nie pracą.”
„A stawianie z kart domków!” Karolek zawoła,
„Które lada wiatr zdmuchnie, czyż przyda się na co?”
„Tak, bo dziécię przy owém niewinném zajęciu
Uczy się być cierpliwém w każdém przedsięwzięciu.”
„Jak Boga kocham!” „Wstydź się przysięgać mój Janie.”
„Mówię prawdę, a prawda Bogu jest przyjemną.”
„Tak, lecz co powiada drugie przykazanie?”
„Imienia Pana twego nie bierz nadaremno:
„Więc choć kto kłamstw unika i prawdą się rządzi,
Gdy szafuje przysięgą, zawsze ciężko błądzi.”
„Czapkę mi moją skradli niegodni złodzieje!”
Krzyczał raz roztargniony: „lecz cóż to panowie,
Miasto pomoc udzielić, każdy z was się śmieje?”
„Jak się nie śmiać, gdy czapkę widzim na twéj głowie!”