Strona:PL L Niemojowski Trójlistek.djvu/71

Ta strona została skorygowana.
CLXXVI.
Postęp.

„Czém jest postęp?“ zapytał Ojca Staś ciekawie.
„To jest dążność, co człeka wciąż naprzód prowadzi,“
Rzekł Ojciec: „ty jeszcze nic nie umiész prawie,
A brat twoj skończył szkoły i sam sobie radzi.
Nauce więc poświęcaj młodości swéj chwile,
Abyś, gdy inni kroczą, nie pozostał w tyle.”


CLXXVII.
Rolnik.

„Ach, jakiż ten włościanin czarny, opalony,
Pfe, jak to jest nieładnie nie miéć twarzy białéj!“
„On opalił się, synu, gdy orał zagony,
Których plon chlebodajny wzbogaca kraj cały;
Zamiast się więc wyśmiéwać z śniadéj jego cery,
Ponieśmy rolnikowi za trudy dank szczery.”


CLXXVIII.
Nieposzanowanie starszych.

Dano obiad, Krzyś brykał. „Ach, cóż to za szały?
Przy stole jak w kościele winni siedziéć chłopcy,”
Powié mu jeden z gości. „Pan dawać morały”
Rzekł malec, „nie ma prawa, bo Pan w domu obcy.”
„Każdy,” zawoła Ojciec, „z starszych wiekiem osób
Ma prawo karcić słowem młodzieży swawolę;
Za odpowiedź zaś daną w tak niegrzeczny sposób,
Wstań zaraz, boś jest nie wart zasiadać przy stole.”