Pewnego razu skąpy Wacuszek
Dostał wyborny z makiem placuszek.
„Podziel się z nami,” błagają bracia,
„Daj cząstkę!” woła Henia i Nacia.
„Nie dam i nie zjem, lecz wiem co zrobię:
Schowam przysmaczek do szafki sobie!”
Schował — noc przeszła, a skąpy Wacek
Ujrzał, że myszki schrupały placek.
Raz Romcio kogutom cisnął gałkę z chleba,
Lecz gdy walczą zawzięcie, wróbelek nadleci,
Cap za przysmak i zniknął wśród błękitów nieba:
Zwykle gdy dwóch się spiera, ciągnie korzyść trzeci.
Pęc! pęc! pęc! pęc! rąbie Jan cukier dla Matki.
Trzask! trzask! trzask! trzask! — pryskają cukru odpadki.
Ha! ha! ha! ha! śmieją się oczki u Rózi.
Chrup! chrup! chrup! chrup! — nikną kawałki w jéj buzi.
Br! br! br! br! — coś mi nie dobrze Mateczko!
Oj! oj! oj! oj! — trza się położyć w łóżeczko.