Strona:PL L Niemojowski Trójlistek.djvu/84

Ta strona została skorygowana.

Mówią, że Stefcio, choć ma sporo latek,
Nie chce zrozumiéć, że w obecnym czasie
Potrzebna praca, nauka i statek,
A każdy próżniak zakałą jest w klasie;
Że chociaż dola jego nie bogata,
Ojciec w wysiłku trudów zdrowie traci,
On jednakowoż nie pamiętny na to,
Przez krnąbrność swoją złém za dobre płaci.
Czyż wierzyć ludziom? Wszystko to być może,
Jednakże ja to między bajki włożę.

Mówią, że Ludek chociaż ma zdolności
I pamięć dobrą, spryt do nauk wielki,
Dnie swe w nagannéj marnuje płochości.
Tracąc czas drogi na różne figielki;
Miasto się zająć zadaną robotą,
Do prac zbawiennych okazać chęć szczerą,
Nad nową zawsze wciąż przemyśla psotą,
Tak, że w cenzurze ma pałkę lub zero.
Czyż wierzyć ludziom? Wszystko to być może,
Jednakże ja to między bajki włożę.

Mówią, że Linka choć jest dużą panną,
Bo jéj już idzie lat drugi dziesiątek,
Wciąż trwożliwością rządząc się naganną,
Lubi przed gośćmi ukrywać się w kątek.
Dla czego, pytam, od życzliwych stroni,
Gdy jest przykładną, pilną w nauk trudzie,
Gdy każdy dobrze tylko mówi o niéj,
Dla czego? nie wiem, lecz tak mówią ludzie.
Czyż wierzyć ludziom? Wszystko to być może,
Jednakże ja to między bajki włożę.