Szeregiem stworzeń niewinnych gardzą,
Co skromnie snują istnienia wątek,
A jednak one podobne bardzo
Są do zwierzątek.
Słuchajcie tylko: Swawolne chłopię,
Co zawsze pędem z klasy ucieka,
Skacze i wierżga i nogą kopie,
Czyliż ma w sobie cechy człowieka?
Patrząc na malca, który sposobny
Tylko do pustot, który wciąż bryka,
Czyż nie powiecie, że on podobny
Jest do konika?
Czasami także widziéć się zdarza
Panienkę, która jak echo w lesie
Wszystko co słyszy zaraz powtarza,
I tym sposobem plotkę w dom niesie.
Kłócą się wszystkie kumy, sąsiadki,
Patrząc niechętnie jedna na drugą;
Czyż taka panna, powiedzcie dziatki,
Nie jest papugą?
Jeźli są miłe grzeczne chłopczyki,
To jakiém mianem nazwać się godzi
Takiego malca, co na wpół dziki,
Kryje się w kątek, gdy gość nadchodzi,
A gdy go wciągną gwałtem do sali
Mruczy z podełba patrząc ukradkiem....
O tego słusznie wielcy i mali
Zowią niedźwiadkiem.
Strona:PL L Niemojowski Trójlistek.djvu/86
Ta strona została skorygowana.