Dziś już jestem spora panna,
Mam sześć latek — to nie żarty!
Więc wiem jaka rzecz naganna,
Gdy kto sprzeczny i uparty;
Niech Staś sobie krzyczy, łaje,
Ja ustąpię mu z ochotą,
Bo mi się zawsze wydaje,
Że skromność w panience cnotą.
Kiedym była jeszcze mała,
Miałam wtedy nałóg taki,
Żem pokryjomu zjadała
Różne ciastka i przysmaki.
Pfe, łakomstwo! trza za karę
Leżeć chorą cały ranek,
A przebrawszy w jadle miarę,
Pić ślaz, miętę, lub rumianek....
Dziś mnie nigdy nic nie boli,
Nie choruję — gdyż to jadam,
To jedynie, co pozwoli
Mama, Tato, albo Madame;
Jestem zdrowa i wesoła,
Policzki moje rumiane,
Niczego nie pragnę zgoła,
A co trzeba, to dostanę.
Kiedym była jeszcze mała,
Nie lubiłam obcych osób,
Od gościm wciąż uciekała,
Nie chcąc wyjść na żaden sposób.