Oddawał się on do tego stopnia pijaństwu, że kilka tygodni z rzędu nie mógł pełnić swoich obowiązków, a parafia zmuszona była wnieść na niego zażalenie, najpierw do bezpośredniej władzy, a później do biskupa i kapituły. Obecnie zjechał biskup dla zbadania sprawy. Siedział właśnie na chórze, a złoty krzyż błyszczał mu na piersiach. Kaznodzieje z Kulsstadu i okolicznych miejscowości otoczyli go kołem.
Nie ulegało wątpliwości, że zachowanie się proboszcza przekroczyło dozwolone granice. W owych czasach — rzecz dzieje się na początku minionego stulecia — nie brano tak bardzo za złe ludziom, że sobie czasem podpili; ten człowiek jednak zaniedbywał swoje obowiązki wskutek pijaństwa i właśnie miał stracić posadę.
Stał na kazalnicy i czekał na prześpiewanie ostatniego wiersza psalmu. W tej chwili uświadomił sobie, że w całym kościele, na wszystkich ławkach siedzą sami jego wrogowie. Obywatelstwo na górze, wieśniacy na dole, śpiewacy na chórze — wszyscy są mu nieprzyjaciółmi. Wróg grał na organach i wróg dął w miechy. Wszyscy nienawidzili go, od malutkich dzieci począwszy, które na rękach przynoszono do kościoła, aż do zakrystana, sztywnego, wyprostowanego żołnierza, który był w bitwie pod Lipskiem.
Proboszcz miał ochotę rzucić się im do kolan i błagać o litość.
Wnet jednak owładnął nim głuchy gniew. Przypomina sobie doskonale, jakim był, gdy przed rokiem po raz pierwszy wstąpił na kazalnicę. Wtedy
Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T1.djvu/14
Ta strona została uwierzytelniona.
10