Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T1.djvu/16

Ta strona została uwierzytelniona.
12

wysokiemi jak kamienice wałami śnieżnemi, lub gdy musiał brodzić po błotnistych drogach leśnych.
Dni posępne, ciężkie wloką się jeden za drugim. Chłop i szlachcic na równi przykuci do ziemi — wieczorem otrząsali się ze smutku, pokrzepieni wódką.
Humory im się naprawiały, serce się rozgrzewało, życie wydawało się jasnem, brzmiały śpiewy, rozchodził się zapach róż. Wtedy izba szynkowna zdała mu się być różanym gajem z pod południowego nieba. Winne grona i oliwki zwisały mu nad głową, posągi marmure błyszczały poprzez ciemną gęstwinę liścia, filozofowie i poeci przechadzali się pod palmami i platanami.
Tak, on, proboszcz stojący na kazalnicy, wie dobrze, iż życie w tej stronie kraju jest nie do zniesienia; wszyscy słuchacze jego wiedzą to samo — a jednak chcą go potępić.
Chcą mu odebrać suknię duchowną, ponieważ pijany przekroczył progi domu Bożego. Ha! — Ach, wszyscy oni... śmieliżby utrzymywać, że mają inne bóstwo, prócz wódki?
Skończył właśnie modlitwę wstępną i pochylił się, aby zmówić Ojcze nasz.
Cicho było, jak makiem siał, podczas modlitwy. Nagle chwycił proboszcz silną dłoną za wstążki, któremi związana była sutanna. Zdało mu się, jakoby cała parafia z biskupem na czele skradała się po stopniach kazalnicy, aby zerwać sutannę. Klęczał, nie odwracając głowy, ale czuł, jak szarpał za wstążki, a widział ich wszystkich tak wyraźnie: opatów, proboszczów, kuratorów, zakrystyana i całą