Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T1.djvu/17

Ta strona została uwierzytelniona.
13

parafię w długim szeregu ciągnących z całych sił, aby mu zerwać sutannę. Wtem żywo stanęło mu przed oczyma, jak wszyscy ci, którzy obecnie z takim zapałem ciągną jeden po drugim, pospadają ze schodów, gdy sutanna się zerwie i wszyscy ci, którzy na dole stojąc, szarpać nie mogli, lecz siebie wzajemnie za poły ciągnęli — wszyscy się poprzewracają.
Widział to tak wyraźnie, że omal nie roześmiał się w głos, klęcząc i modląc się, a jednocześnie zimny pot wystąpił mu na skronie. Ależ to okropne!
Przez wódkę ma stać się wyrzutkiem! proboszczem złożonym z urzędu — czyż na świecie może być coś haniebniejszego?
Raczej nędzarzem być, żebrzącym po gościńcu, pijanym w rowie leżeć, w łachmanach chodzić, wśród włóczęgów żyć!
Modlitwa się skończyła — miał wygłosić kazanie. Wtem przemknęła mu przez głowę jakaś myśl i słowa zamarły mu na ustach. Uśmiadomił sobie, że dziś poraz ostatni głosić ma cześć i chwałę Boga.
Poraz ostatni! — myśl ta głęboko wzruszyła proboszcza. Zapomniał o wódce i biskupie. Musi skorzystać ze sposobności i sławić chwałę Pana.
Zdało mu się, jakby posadzka kościoła zapadła się głęboko w przepaść, jakgdyby dach usunięto, że patrzeć mógł prosto w niebo. Stał sam, zupełnie sam na kazalnicy, a duch jego nabył skrzydeł i uniósł go w otwarte niebo, głos jego brzmiał silnie, potężnie.
Natchnienie spłynęło na niego. Nie zajrzał w rozłożone przed sobą kazanie; myśli biegły ku