Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T1.djvu/20

Ta strona została uwierzytelniona.
16

Proboszcz był niezmiernie zadowolony i poprzysiągł sobie nie pić nigdy.
Przy stole widać było same wesołe twarze. Ci, którzy okazali się wspaniałomyślni i przebaczyli, radzi byli z siebie, proboszcze zaś i opaci, zadowoleni byli, że szczęśliwie uniknęło się skandalu.
Dobry biskup, wychylając kielich, podniósł go w górę i przemówił: że dążył tu z ciężkiem sercem, gdyż dochodziły go smutne wieści. Wyruszył, sądząc, że zastanie Szawła, a oto z Szawła tymczasem zrobił się już Paweł, który będzie odtąd pracował bardziej od innych. Spokojny mąż mówił o tym drogocennym darze wymowy, który posiada brat ich młodszy. Lecz upominał go, aby nie pysznił się nim, a wytężył wszystkie swoje siły, pomnąc jak wielka odpowiedzialność na nim ciąży.
Na tym obiedzie nie był proboszcz pijany, lecz mimo wszystko podochocony. Wielkie, niespodziewane szczęście oszołomiło go. Niebo zlało na niego natchnienie, a ludzie obdarzali go miłością. Krew pulsowała mu jeszcze gwałtownie w żyłach, gdy wieczorem opuścili go już goście. Długo w noc siedział jeszcze w swoim pokoju, a świeże, nocne powietrze płynęło przez otwarte okno, uśmierzając gorączkowy, radosny niepokój, który mu zasnąć nie pozwalał.
Wtem usłyszał głos jakiś: — Nie śpisz, proboszczu?
Po murawie zbliżał się jakiś mężczyzna. Proboszcz wyjrzał i poznał kapitana Chrystyana Berga, jednego z kompanów do pijatyki. Kapitan był to włóczęga bez domu i rodziny, olbrzym z postaci