gu, o wielkich lasach na północ jeziora — o wielkich fińskich lasach.
Tu, idąc wązkim klinem, łączącym górną i dolną część jeziora, w tych bogatych, wesołych okolicach, gdzie stał pałac przy pałacu, huta żelazna jedna obok drugiej, tu było mu za ciężko iść, tu był mu każdy pokój za ciasny, każde łóżko za twarde. Tu czuł bolesną tęsknotę do spokoju wielkich, odwiecznych lasów.
Tu dochodził go zewsząd odgłos cepów spadających na klepisko, jak gdyby młocka trwać miała bez końca. Ładunki drzewa i węgli szły ustawicznie z niewyczerpanych lasów. Niezliczone szeregi wozów wyładowanych kruszcem sunęły głębokiemi śladami, pozostawionemi wzdłuż drogi przez setki ich poprzedników. Tu widział sanie, jadące od dworu do dworu raźno, wesoło, że zdało mu się, jakgdyby radość niemi powoziła, a miłość i piękność zajęły tyły. Ach, jak tęsknił samotny wędrowiec do spokoju wielkich lasów.
Tam, het, gdzie drzewa jak smukłe kolumny wznoszą się w górę, gdzie śnieg leży grubemi warstwami na niewidzialnych gałęziach, gdzie wiatr moc traci, a tylko może lekko igrać ze szpilkami wierzchołków, tam chciał zapuścić się głęboko, coraz głębiej w lasy, pókiby go pewnego dnia siły nie opuściły i nie opadł popod wielkie drzewa, gdzie zginąłby z głodu i zimna.
Tęsknił do wielkiego, szemrzącego grobu, gdzie zmogłyby go niszczące potęgi, gdzie udałoby się wreszcie głodowi, zimnu, wyczerpaniu i wódce po-
Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T1.djvu/27
Ta strona została uwierzytelniona.
23