Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T1.djvu/31

Ta strona została uwierzytelniona.
27

tęsknoty. Czego ona chce od niego? Chce zmusić go do życia? Był już tak blizki wieczystego spokoju. Lękał się jej potęgi, a ona zaczęła walczyć z nim, opowiadając, że córka proboszcza z Broby otrzymała napowrót sanie i worek mąki, a ona ma dla niego, jak dla tylu innych, schronienie w skrzydle pałacowem. Ofiarowała mu życie pełne rozrywek, przyjemności.
Ale on odparł, że musi umrzeć. Wtedy zaciśniętą pięścią uderzyła w stół i powiedziała mu otwarcie, co o nim sądzi.
— Więc umrzeć chce — umrzeć koniecznie? Ha, nie dziwiłoby jej to wcale, gdyby wogóle żył. Ale niech tylko spojrzy na swoje wynędzniałe ciało, osłabione członki, zmęczone oczy — sądzi więc, że tu dużo jeszcze pozostało do zabijania? On myśli, że aby być umarłym, trzeba leżeć pod zabitem wiekiem trumny? Zdaje mu się, że ja nie widzę po nim, iż już jest trupem? Widzę przecież na ramionach jego wykrzywioną trupią główkę i zdaje mi się, że widzę także robactwo, wyłażące z jego oczodołów. Czy nie czuje, iż usta ma pełne ziemi? Czy nie słyszy, jak trzeszczą mu kości za każdem poruszeniem? Utopił się w wódce Gösta Berling i jest trupem. To, co się w nim obecnie rusza, to szkielet i jemu to nie chce darować życia — jeżeli to wogóle można nazwać życiem. Wprost jak gdyby chciał zazdrościć szkieletom ich tańca na grobie w noc księżycową.
— Niech się wstydzi, że był kiedykolwiek proboszczem. Godziwiej byłoby, gdyby teraz darów swoich użyć chciał na to, aby zdziałać coś dobrego