Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T1.djvu/35

Ta strona została uwierzytelniona.
31

ją, jak obcą i prosiłam, by zasiadła przy moim stole i jadła razem z nami. Chciała mówić ze mną jak z córką, ale powiedziałam jej, że się chyba myli, bo moi rodzice już nie żyją — umarli w dzień mojego ślubu.
— Wtedy zastosowała się do mojego życzenia — siedmdziesiąt lat miała, trzydzieści mil ujechała przez trzy dni, to też nie drożąc się wiele, usiadła za stołem i jadła wraz z nami — dzielna to była kobieta. Na moje ostatnie słowa odpowiedziała jednak uwagą: — To smutne, iż właśnie tego dnia dotknęła panią taka strata.
— Najsmutniejsze to — odparłam — było, że rodzice moi nie umarli o jeden bodaj dzień wcześniej, bo wtedy nie byłoby nic z całego wesela.
— Pani majorowa nie jest więc szczęśliwą w małżeństwie? — zapytała.
— Jestem — odrzekłam — teraz jestem szczęśliwą i będę zawsze szczęśliwą w myśl życzeń moich drogich rodziców.
— Na to ona zapytała, czy życzeniem moich rodziców było hańbę i wstyd sprowadzać na nich i na siebie i męża zdradzać? Mało szacunku okazuję rodzicom, skoro pozwalam ludziom brać siebie na języki.
— Muszą tak leżeć, jak sobie posłali — odpowiedziałam. A zresztą nieznajoma powinna wiedzieć, że nie pozwolę, aby ktoś ubliżał córce moich rodziców.
— Jadłyśmy tylko we dwie. Mężczyźni otaczający nas siedzieli w milczeniu, nie śmiejąc tknąć noża i widelca.