Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T1.djvu/80

Ta strona została uwierzytelniona.
76

zaprosić ją najostatniejszy z ostatnich, z którym żadna nie chciała tańczyć.
Przyszła kolej na sądzenie fantów. Jasnowłose, młode dziewczęta stuliły główki i skazały ją na pocałowanie tego, który jej jest najmilszy. Z śmiechem oczekiwały widowiska, jak dumna owa piękność będzie całowała starego Dahlberga. Ale ona podniosła się hardo i zapytała ostro.
— A może wolno mi raczej dać policzek temu, kogo najbardziej nienawidzę?
W chwilę później zapłonął policzek Gösty pod jej silną ręką. Poczerwieniał, chwycił jej rękę, przytrzymał ją chwilę i szepnął:
— Czekaj na mnie za pół godziny na dole, w czerwonej sali.
Ogień tryskał z jego oczu, gdy patrzył na nią, biła z nich magiczna jakaś siła. Czuła, że musi mu być posłuszną.
W oznaczonem miejscu przyjęła go hardo i gniewnie.
— Co to Göstę Berlinga obchodzi, za kogo ja wyjdę!
On też nie miał zamiaru przemówić do niej odrazu łagodnie, ni wspominać Ferdynanda.
— Nie zdaje mi się, aby kara przesiedzenia dziesięciu tańców była za sroga. Ale może odtąd nie będziesz śmiała łamać obietnic bezkarnie? Gdyby lepszy człowiek odemnie miał wymierzać sprawiedliwość, byłby może surowszy.
— Cóż uczyniłam tobie i innym, że mi nie dajecie spokoju? Prześladujecie mnie jedynie z po-