Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T1.djvu/87

Ta strona została uwierzytelniona.
83

Kochanko moja, czy serce twoje jest tak wielkie, by się poświęcić z uśmiechem?
A ona wyrzekła się go, pełna poświęcenia.
— Uczynię, jak chcesz, złożę z siebie ofiarę... z uśmiechem.
I uśmiechnęła się boleśnie.
— Póki ciebie kochać będę i ich będę kochała.
— Teraz dopiero widzę, jak wielką masz duszę i tem ciężej wyrzec mi się ciebie.
— Bywaj zdrów, Gösto! Jedź z Bogiem! Miłość moja nie powiedzie cię do grzechu.
Odwróciła się, aby wejść do domu, on mimowoli jej towarzyszył.
— A prędko o mnie zapomnisz?
— Jedź, Gösto — ludźmi tylko jesteśmy.
Wskoczył w sanie, a wtedy znów ona wróciła ku niemu.
— Pamiętaj o wilkach.
— Dobrze... chociaż spełniły już, co miały spełnić; tej nocy już mnie zostawią w spokoju.
Jeszcze raz wyciągnął ku niej ręce, ale Don Juan się zniecierpliwił i ruszył.
Gösta nie wziął lejc w rękę, lecz siedział przechylony w tył i patrzał za nią. Potem przechylił się naprzód i łkał pełen rozpaczy.
— Miałem szczęście w ręku, i wypuściłem je... czemuż go nie zatrzymałem?
Ach, Gösto, Gösto, ty najsilniejszy i najsłabszy z ludzi!