Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T2-3.djvu/107

Ta strona została uwierzytelniona.
109

dowolisz Boga. Myślałaś, że Bożego rozkazu słuchasz, ratując człowieka, którego kochałaś. On nie domyślał się twojej miłości. Nie chciałaś być przyczyną jego zguby. Alboż wiedziałaś, co dobre, a co niedobre? Bóg jeden wiedział. On wydał na cię wyrok, uderzył w bożyszcze serca twego. On wprowadził cię na wielką, zmywającą grzechy drogę pokuty.
Powiedz mu, że obecnie wiesz, iż w zatajeniu grzechu nie masz zbawienia. Demony lubują się w mroku. Niechaj sędziego twego dłonie ujmą bicz twardy. Ciosy padać będą jako balsam kojący na rany grzechu. Serce twoje wzdycha do cierpienia.
Powiedz mu to wszystko, leżąc na kolanach i łamiąc ręce w bezmiernym bólu głosem dźwięczącym dziką rozpaczą i dzikim śmiechem...
Mówi to wszystko i mówi o karze i hańbie... wreszcie mąż podnosi ją z ziemi ze słowami:
— Zachowaj się, jak przystało hrabinie Dohna, inaczej będę zmuszony poprosić matki, aby cię skarciła jak dziecko.
— Rób ze mną, co chcesz!
Wtedy hrabia ogłosił wyrok: — Ponieważ matka moja wstawiała się za tobą, wolno ci pozostać w moim domu. Na przyszłość jednak ona tu będzie rozkazywała, a ty słuchać będziesz!
Oto droga pokuty!
Młoda hrabina zajęła miejsce ostatniej ze służebnych. Długoż tego będzie?
Długoż serce dumne korzyć się potrafi? Długoż milczeć potrafią niecierpliwe usta? Długoż powstrzymać się zdoła zaciśnięta dłoń?