Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T2-3.djvu/115

Ta strona została uwierzytelniona.




ŻELAZO Z EKEBY.

Było to na wiosnę; ze wszystkich żelaznych hut Wermlandu miano przewieźć żelazo do Goteborgu.
Ekeby jednak nie miało co wysłać. W jesieni długo nie było wody, a na wiosnę przeszedł majątek pod rządy rezydentów.
Wonczas pieniło się mocne gorzkie piwo po szerokich granitowych stopniach, któremi spadała Björksee, a jezioro Löb wypełnione było nie wodą, lecz wódką. Za ich rządów nie kładziono surowca na kowadle; bez surdutów, w drewnianych trepach, stali kowale przed ogniskiem, obracając ogromne zrazy pieczeni na długich rożnach, a chłopaki trzymały nad ogniem nadziewane kapłony. W owych czasach tańczyło się na zabój. Sypiano na heblarni, grano w karty na kowadle. Żelaza wtedy nikt nie kuł.
Ale za nadejściem wiosny zaczęto w biurach handlowych Göteborga dopytywać się o żelazo