Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T2-3.djvu/135

Ta strona została uwierzytelniona.
137

twą na ustach, aby tatuś na zawsze przy nich został.
I zostaje całych dni ośm, a przez cały ten czas jest wesoły jak dziecko. Zakochany jest we wszystkiem, co jest w domu: w żonie i w dzieciach — nie myśli zgoła o Ekeby.
Ale nadchodzi ranek, kiedy znika. Nie mógł dłużej wytrzymać — za dobrze mu było. Ekeby było tysiąc razy gorsze, ale Ekeby leżało w samem środowisku wypadków.
Ach, czegoż tam nie było, o czem mógł marzyć, co mógł wygrać! Jakżeż mógł żyć zdala od czynów rycerskich, zdala od długiego jeziora Löf, o którem krążyło tyle baśni?
W jego dworku szło wszystko spokojnym trybem. Wszystko rosło i rodziło pod słodką pieczą gospodyni. Wszyscy tu byli pełni spokojnego szczęścia. Wszystko, co gdzieindziej wywołałoby kłótnie, rozgoryczenie, tu przechodziło bez bólu i skargi, wszystko było jak należy. Ale skoro pan domu tęsknił do życia rezydentów z Ekeby, cóż było robić? Czyż zda się na co użalać się na słońce, że co wieczora znika na zachodzie i zostawia ziemię w ciemności?
Cóż jest niepokonalnego, prócz niewoli? Co jest pewne zwycięztwa, prócz cierpliwości?