Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T2-3.djvu/165

Ta strona została uwierzytelniona.
9

przyjąć ją u siebie. Oto pieniądze, jeżeli trzeba, chociaż same pieniądze nie wystarczą, — O, Erosie, kobiety lubią cię! Dla ciebie chętniej zrobią sto kroków, niż jeden dla innego z bogów.
Na wikarówce opróżniono pokoje, kuchnię i śpiżarnię. Na wikarówce naładowane wozy pojechały na plebanię. Gdy kapłan wrócił do domu, obszedł puste pokoje, zajrzał do kuchni, co słychać z obiadem, ale nie zastał nikogo. Niema obiadu, niema żony, ani dziewek. Cóż na to powiedzieć? Eros tak chciał, Eros wszechpotężny.
Po południu wspina się znowu w górę Broby ciężka kareta. A szczupła pani siedzi w niej i rozmyśla, czy też nowe jakie nieszczęście nie spadnie, czy rzeczywiście za chwilę spotkać ją ma jedyna radość jej życia.
Karoca skręca pod plebanię, ale w bramie się zatrzymuje. Duży powóz jest za szeroki, a brama za wązka. Woźnica trzaska z bicza, konie ciągną, służący klnie, ale tylne koło karety ugrzęzło i nie może się ruszyć. Córa hrabiów nie może wejść w dom ukochanego.
Wtem zbliża się ktoś — to on! Wynosi ją z powozu i na rękach, które nic nie straciły na sile, zanosi do siebie, a tuli do piersi tak miękko i tkliwie, jak przed czterdziestu laty. Ona patrzy w parę oczu, które błyszczą zupełnie tak samo, jak wtedy, gdy miały za sobą dopiero dwadzieścia pięć wiosen.
I zrywa się w niej burza uczuć, gorętszych niż kiedykolwiek. Przypomina sobie, że już raz niósł ją po stopniach, wiodących na taras. Ona, która myślała, że miłość jej żyła przez wszystkie te