Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T2-3.djvu/173

Ta strona została uwierzytelniona.
17

mić dusza moja. Jakżeż tęskniłam do nieskończoności, do nieba! A on zniszczył mój statek, rozdarł sieć, którą łowić miałam święte wizye.
W świecie ludzi dorosłych niema miejsca na prawdziwą nienawiść. Czyż mogłabym obecnie nienawidzieć taką marną istotę, jak ten hrabia Dohna, lub takiego szaleńca, jak Sintram, albo taką przeżytą, światową damę, jak hrabina Marta? Ale kiedy byłam dzieckiem — ho! szczęściem, że tak dawno poumierali.
Proboszcz może stał właśnie na kazalnicy i mówił o zgodności i spokoju, ale daleko, tam, gdzieśmy siedzieli, nie było słychać słów jego. Gdybym była miała dawnych, glinianych świętych, oni na kazaliby mi słuchać i zrozumieć.
Tak więc siedziałam tylko i rozmyślałam nad tem, w jaki sposób się to stało, że ich porwano i zniszczono.
Gdy hrabia Dohna kazał ogłosić małżeństwo swoje za nieważne, zamiast poszukać żony i przywrócić jej dawne stanowisko — wywołał u wszystkich słuszne oburzenie, gdyż wiedziano, że hrabina Elżbieta opuściła jego dom jedynie dlatego, aby nie została na śmierć zadręczoną. To też zdawało się, jak gdyby pragnął odzyskać łaskę Bożą i szacunek ludzki jakimś dobrym uczynkiem i kazał odnowić kościół w Svartsjö. Cały kościół polecił pomalować na biało, a obrazy ze sklepienia kazał zedrzeć. On sam ze swoimi pachołkami zanieśli je na łódź i wpuścili na głębinę jeziora.
Że też taka zbrodnia spełnić się mogła! Czyż dłoń, która ścięła głowę Holofernesowi, nie dzierży-