ła już miecza? Czyż królowa Saba zapomniała już wielkiej, świętej mądrości, która srożej rani od zatrutej strzały? Święty Olafie, ty starożytny Wikingu, święty Jerzy, ty dzielny pogromco smoka, czyż wieść o waszych czynach bohaterskich przestała krążyć, czyż glorya cudów przybladła?
Zapewne sprawa się miała tak, że święci przeciw gwałtowi nie chcieli użyć gwałtu. Skoro chłopi w Svartsjö nie chcieli łożyć więcej ani na farbę na suknie, ani na pozłotę do korony, przystali na to, że hrabia Dohna ich wyrzucił i zatopił w bezdennem jeziorze! Nie chcieli tam dłużej stać, szpecąc kościół. Biedacy, przypominali sobie zapewne czasy, gdy modlono się do nich na kolanach.
Siedziałam i myślałam o tej łodzi wyładowanej świętymi, jak pewnego cichego letniego wieczora sierpniowego mknęła po lśniącej tafli jeziora. Wioślarz zwolna wyciągał z wody wiosła i spoglądał wystraszony na niezwykłych podróżnych, leżących na łodzi, ale hrabia Dohna, który także był obecny, nie bał się wcale. On sam, własnoręcznie brał jednego po drugim i ciskał w wodę. Czoło jego było jasne, oddychał głęboko. Czuł się niejako bojownikiem czystej, ewangelicznej wiary. I nie stał się cud. Bez buntu, cicho, zapadali święci w przepaść.
Następnej niedzieli kościół w Svartsjö jaśniał białością. Wizerunki nie mąciły już spokojnej kontemplacyi ducha. Tylko oczyma duszy powinni pobożni oglądać wspaniałości nieba i wizye świętych. Modlitwy ludzkie na własnych skrzydłach powinny
Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T2-3.djvu/174
Ta strona została uwierzytelniona.
18