Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T2-3.djvu/174

Ta strona została uwierzytelniona.
18

ła już miecza? Czyż królowa Saba zapomniała już wielkiej, świętej mądrości, która srożej rani od zatrutej strzały? Święty Olafie, ty starożytny Wikingu, święty Jerzy, ty dzielny pogromco smoka, czyż wieść o waszych czynach bohaterskich przestała krążyć, czyż glorya cudów przybladła?
Zapewne sprawa się miała tak, że święci przeciw gwałtowi nie chcieli użyć gwałtu. Skoro chłopi w Svartsjö nie chcieli łożyć więcej ani na farbę na suknie, ani na pozłotę do korony, przystali na to, że hrabia Dohna ich wyrzucił i zatopił w bezdennem jeziorze! Nie chcieli tam dłużej stać, szpecąc kościół. Biedacy, przypominali sobie zapewne czasy, gdy modlono się do nich na kolanach.
Siedziałam i myślałam o tej łodzi wyładowanej świętymi, jak pewnego cichego letniego wieczora sierpniowego mknęła po lśniącej tafli jeziora. Wioślarz zwolna wyciągał z wody wiosła i spoglądał wystraszony na niezwykłych podróżnych, leżących na łodzi, ale hrabia Dohna, który także był obecny, nie bał się wcale. On sam, własnoręcznie brał jednego po drugim i ciskał w wodę. Czoło jego było jasne, oddychał głęboko. Czuł się niejako bojownikiem czystej, ewangelicznej wiary. I nie stał się cud. Bez buntu, cicho, zapadali święci w przepaść.
Następnej niedzieli kościół w Svartsjö jaśniał białością. Wizerunki nie mąciły już spokojnej kontemplacyi ducha. Tylko oczyma duszy powinni pobożni oglądać wspaniałości nieba i wizye świętych. Modlitwy ludzkie na własnych skrzydłach powinny