Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T2-3.djvu/205

Ta strona została uwierzytelniona.
49

ciągłych hulankach, a lepiej to znosił, niż którykolwiek z rezydentów z Ekeby, jak interesy umiał załatwiać i najwięcej zarabiał właśnie wtedy, gdy ona myślała, że gotów z wszystkiego się wyzuć.
Maryanna jednak wiedziała, że mimo utyskiwania, szczęśliwa była. Oboje wyglądali staro, złamani przed czasem. Być wszystkiem dla męża, matce to wystarczało. Maryannie zdawało się, że dziś może powiedzieć, jak się ich życie ułożyło. On będzie słabł coraz bardziej, jeden atak po drugim uczyni go coraz bardziej bezsilnym, a ona będzie przy nim, będzie go pielęgnowała, póki ich śmierć nie rozłączy. Koniec ten jednak mógłby się jeszcze ociągać aby pani Gustawa czas jakiś użyła szczęścia.
— Tak powinno być — myślała córka — od życia tyle jej się jeszcze należy.
I z nią samą było lepiej. Już nie beznadziejna rozpacz skłaniała ją do wyjścia zamąż, aby zmienić pana. Jej zbolałe serce znalazło spokój. Nienawiść wstrząsnęła niem podobnie jak miłość, ale przestała już myśleć o tem, co przecierpiała. Musiała uznać, że stała się prawdziwszym, większym, bogatszym człowiekiem, niż dawniej, dlaczegoż więc miałaby pragnąć, aby to, co zaszło, nie było się stało? Czyż każde cierpienie prowadzi do dobrego? A może dałoby się wszystko zamienić w szczęście? Zaczęła za dobre uważać wszystko, co mogło się przyczynić do rozwinięcia w niej wyższego człowieka. — Dawne piosenki więc nie miały słuszności. Smutek nie jest jedyny, mający trwałość. Zamierza obecnie wyjechać i poszukać miejsca, gdzie mogłaby być użyteczną. Gdyby ojciec jej pozostał był takim, jak dawniej,