Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T2-3.djvu/212

Ta strona została uwierzytelniona.
56

Pomyśl o dalekich podróżach po obszarze niebieskim od świata do świata.
— Pomyśl o mnie, gdy będziesz oglądał te wszystkie piękności! Twoja biedna matka nie widziała nic innego, prócz Wermlandu.
— A pewnego dnia staw się przed Bogiem i proś Go, by ci dał na własność jeden z małych światów, które wiszą w przestrzeni. Zapewne wysłucha twej prośby. Będzie to wtedy świat ciemny i zimny, pełen przepaści i złomów skalnych, nie będą na nim rosły żadne kwiaty, ni żyły zwierzęta. Ale ty pracować będziesz na gwieździe, którą ci Bóg darował. Dostarczysz jej światła, ciepła i powietrza, sprowadzisz tam rośliny, słowiki i jasno-okie gazele, i pospuszczasz strumienie w przepaście, spiętrzysz góry i obsadzisz równiny najpiękniejszemi, czerwonemi różami.
— A gdy umrę, Ferdynandzie, gdy dusza moja zadrży przed długą podróżą i ulęknie się rozstania ze znanemi stronami, będziesz siedział i oczekiwał mnie w powozie zaprzężonym w rajskie ptaki, w powozie ze lśniącego złota.
— Będziesz z uśmiechem poganiał zaprzężone ptaszki. Nakoniec dojdziemy na najmniejszy ze światów, lecz najpiękniejszy, jaki widziałam. Tam zatrzymamy się przed złotym pałacem, a ty wwiedziesz mnie w dom wiecznej radości.
— Będą tam spichrze pełne i księgozbiory. Las świerkowy nie rośnie tam tak, jak tu, w Berdze, gdzie zasłania cały, piękny świat, lecz będę mogła patrzeć na ogromne morze i słońcem zalane łąki, a tysiąclecia zamienią się w dni.