Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T2-3.djvu/217

Ta strona została uwierzytelniona.
61

żoną, bo jesteś uosobionem miłosierdziem. Musiałabym go była skłonić do zwrócenia ci wolności — a wtedy byłoby szczęście jego życia zniweczone. Widzisz, dlatego błagałam Boga o jego śmierć, abym nie musiała burzyć spokoju jego serca. Cieszyłam się widokiem jego zapadniętych policzków, cieszyłam się jego chrapliwym oddechem, drżałam, aby śmierci nie zbrakło siły.
Umilkła, czekając na odpowiedź. Ale Anna nie mogła jeszcze mówić — zbyt wiele głosów odzywało się w jej duszy.
Wtedy pełna rozpaczy zawołała pani Uggla:
— Ach, jakże szczęśliwi są ci, którzy płakać mogą po swoich zmarłych! Ja z suchemi oczyma stać muszę nad grobem mego syna, muszę się cieszyć śmiercią jego. Jakaż jestem nieszczęśliwa!
Wtedy Anna przycisnęła ręce do piersi. Przypomniała się jej owa noc zimowa, gdy na swoją młodą miłość się zaklęła, że stanie się pociechą i ostoją temu biednemu człowiekowi — i zadrżała. A więc wszystko było daremne? jej ofiara była jedną z tych, które nie znajdują łaski w oczach Boga? Czyż wszystko dla niej ma się obracać w przekleństwo?
A gdyby złożyła wszystko w ofierze, czyż Bóg nie błogosławiłby jej dziełu i nie uczynił jej opieką, pociechą ludziom?
— Czegoż trzeba, byś mogła opłakiwać syna? — zapytała głośno.
— Trzeba, abym przestała wierzyć oczom swoim. Gdybym uwierzyć mogła, że kochasz mojego syna, opłakiwałabym zgon jego.