W pierwszy piątek października rozpoczyna się w Broby wielki jarmark i trwa tydzień. Jest to największe święto w roku. Poprzedza je ogólne bicie bydła i pieczenie w każdem gospodarstwie; szyje się nowe ubrania zimowe, a wtedy można je przywdziać po raz pierwszy. Świąteczne przysmaki — placek z serem i pączki — rozłożone są przez cały dzień na stole, porcye wódki podwaja się, praca ustaje zupełnie. W każdej zagrodzie urządza się przyjęcie: służba i najmici biorą zaliczki z pensyj i rozważają dokładnie, co mają kupić na jarmarku. Gościńcem, z dalekich stron ciągną grupkami ludzie z tłomokiem na plecach, a kijem w ręku. Wielu pędzi też bydło swoje, aby je sprzedać, bo bieda w domu. Małe, uparte byczki i kozły, które raz w raz stają, sztywnie wyciągając naprzód łapy, sprawiają dużo kłopotu właścicielowi, a uciechy przechodniom. Pokoje gościnne po dworach pełne są miłych gości, zamieniają nowiny, podają sobie wzajemnie ceny