Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T2-3.djvu/27

Ta strona została uwierzytelniona.
29

ści kobiecej. Czy może sama zamierzasz puścić się na tę ślizką drogę, skoro bronisz takiej kobiety?
— Ależ Henryku!
Jęczała jak dziecko i wyciągała ręce, gdy chciała odwrócić od siebie te niegodziwe słowa. Nigdy w życiu nie zwracano się do niej z tak ostremi wyrzutami. Bezbronna stała wśród wszystkich tych srogich mężów, a jedyny jej obrońca także się przeciw niej zwrócił. Nigdy już serce jej nie odzyska mocy rozsiewania światła naokół.
— Ależ Henryku, powinienbyś przecież stanąć w mojej obronie!
W tej chwili — co prawda nieco za późno — ocknął się Gösta Berling. Nie wiedział, co robić. Tak pragnął jej dobra, ale nie śmiał stawać między mężem a żoną.
— Gdzie Gösta Berling? — zapytał hrabia.
— Tu — i usiłując wszystko w żart obrócić, dodał: Pan hrabia, zdaje się, miał mowę, a tymczasem ja się zdrzemnąłem. Coby pan hrabia na to powiedział, gdybyśmy pojechali do siebie i spać się położyli?
— Gösto Berlingu, ponieważ żona moja nie chciała z tobą tańczyć, rozkazuję jej ucałować twoją rękę i prosić cię o przebaczenie!
— Mój kochany hrabio Henryku — odezwał się Gösta z uśmiechem — to nie ręka nadająca się do całowania. Wczoraj czerwona była od krwi ubitego łosia, jutro będzie czarna od sadzy po bitce z jakim węglarzem. Pan hrabia wygłosił szlachetny, wielkoduszny wyrok. Jest to dostateczne zadośćuczynienie. Chodź, stary!