Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T2-3.djvu/282

Ta strona została uwierzytelniona.
126

— Przysiągłem nie odbierać sobie życia, póki Anna Liza jest w służbie u majorowej.
— To nic! — uspokoił go Sintram. — Jeżeli jej dostarczysz pieniędzy, to przestanie służyć.
W Göście zbudziła się znów tęsknota do śmierci. Dotąd nie przyszło do porozumienia między nim a tą, którą nazywał swoją żoną. Czuł się szczęśliwym, gdy mógł jej usłużyć, jak inni rezydenci; jak się jednak ułoży sprawa, gdy ona porzuci Ekeby — nie miał zgoła pojęcia. Nie wiedział, czy wróci do swoich rodziców, lub też przy nim pozostanie. Jedno tylko nie ulegało, jego zdaniem, wątpliwości: nie mógł jej wyświadczyć większej przysługi, jak zwracając jej wolność — a właśnie nadarzała się ku temu dobra sposobność. Pozbyłby się wyrzutów sumienia, mógłby urzeczywistnić pragnienie swoich najlepszych chwil: przysłużenia się Bogu i ludziom — to wszystko i dużo więcej jeszcze tkwiło w słowach: módz umrzeć.
Podał więc rękę Sintramowi i stanęła ugoda.
— Pieniądze ukryte są na wieży kościoła w Bro, pod deskami, w pobliżu dzwonów — powiedział Sintram. — Staraj się jednak, abyś przed wieczorem znikł ze świata, inaczej tak urządzę, że córka proboszcza sama dla siebie zatrzyma pieniądze.
Piękny dzień miał dziś Gösta Berling Wszedł do kościała i pełen uroczystej jakiejś radości rozmyślał nad tem, że poświęci życie, aby dopomódz biedakom.
Wszedł potem do zakrystyi i napisał obwieszczenie, że w Ekeby trzeba robotników i że tam