Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T2-3.djvu/288

Ta strona została uwierzytelniona.
132

Kto mieszka w odludnych stronach, powinien się postarać o zapas jasnych wspomnień. Inaczej będzie widział tylko mordy i ucisk między zwierzętami i roślinami, jak to widział u ludzi. Spodziewa się złego we wszystkiem, co napotka.
Jan Höck, wysłużony żołnierz, sam nie mógł pojąć, co mu jest, ale spostrzegł, że nic go nie zadowala. Dom nie uspokoił go — synowie, którzy tu się chowali, wyrośli na silnych, ale dzikich ludzi; zahartowani, odważni byli, ale dłoń ich zawsze zwracała się przeciw wszystkim, zarówno jak tych wszystkich przeciw nim.
Żona jego, zmartwiona tem, zbliżyła się do natury i zaczęła badać jej tajniki. W bagnach i gęstwiach szukała ziół uzdrawiających. Zbadała istotę świata podziemnego i wiedziała, jakich ofiar pożąda. Umiała leczyć choroby, udzielała dobrych rad przeciw trosce miłości. Miała sławę, iż posiada moc czarnoksięzką, to też unikano jej, chociaż ludziom była użyteczną.
Pewnego razu zdobyła się na odwagę i zapytała męża o powód jego smutku.
— Odkąd poszedłeś do wojska, jesteś jak urzeczony — powiedziała. — Co ci tam zrobili?
Zerwał się wtedy i omal jej nie bił — tak zawsze było, ilekroć wspomniał ktoś o wojnie. Szalał z gniewu, nie mógł znieść, aby ktoś wymówił wyraz „wojna“; wiedziano o tem, to też ludzie wystrzegali się tego przedmiotu rozmowy.
Żaden z towarzyszów broni nie mógł powiedzieć, aby popełnił więcej złego od każdego z nich,