Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T2-3.djvu/289

Ta strona została uwierzytelniona.
133

walczył jak dzielny żołnierz powinien walczyć. Ale wszystkie okropności, na które patrzał, sprawiły, że odtąd wszędzie widział tylko zło i niesprawiedliwość. Zdało mu się, że go cała przyroda znienawidziła dlatego, iż brał udział w tych okropnościach. Ludzie bardziej uświadomieni, mogą się pocieszać, że walczyli za ojczyznę i honor. A cóż on o tem wiedział? On wiedział tylko, że wszystko go nienawidzi, bo przelewał krew i popełniał gwałty.
W czasie, kiedy majorową wygnano z Ekeby, mieszkał sam jeden w swojej chacie, żona umarła, synowie w świat poszli. Ale w dzień jarmarku chata jego pełna była gości. Zajeżdżali tu czarni, brudni cyganie; najlepiej im u tego, którego inni ludzie unikają. Małe, o długim włosie koniki pięły się po stromnej ścieżce, wioząc pełne wozy pobielanych naczyń, dzieci i łachmanów. Wcześnie postarzałe kobiety, z twarzami obrzmiałemi od trunków i tytoniu, mężczyźni o bladych, ostrych rysach i żylastych członkach postępowali za wozami. Gdy dotarli do chatki w lesie, zaraz im się poprawił humor; wódkę, karty, ochotę do zabawy przynieśli z sobą — opowiadają o złodziejstwach, zamianach koni i krwawych bitkach.
Jak wspominałam w piątek rozpoczął się jarmark w Broby, na którym zabito kapitana Lennarta. Zabójca jego, siłacz Mäns, był synem starego z chaty w lesie. To też cyganie, zjawiwszy się w niedzielę, częściej niż zazwyczaj podawali staremu Janowi blaszkę z wódką i opisywali mu życie więzienne,