Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T2-3.djvu/290

Ta strona została uwierzytelniona.
134

wikt więzienny i sposób przesłuchiwania — znali to wszystko z własnego doświadczenia.
Stary siedział na pniaku pod piecem, niewiele się odzywając. Jego duże, bez blasku oczy wpatrywały się w gromadkę, wypełniającą izbę. Zmierzch zapadł, ale żywiczne gałęzie sosnowe oświetlały izbę, łachmany, biedę i nędzę.
Wtem uchyliły się lekko drzwi i weszły dwie kobiety. Była to młoda hrabina Elżbieta w towarzystwie córki proboszcza z Broby. Dziwne uczucie ogarnęło starca, gdy uprzejma i promieniejąca swoją łagodną pięknością weszła w krąg światła. Opowiedziała im, że od śmierci kapitana Lennarta Gösta nie pokazał się na Ekeby. Ona z dziewczyną szukały go całe popołudnie po lesie. Spostrzegłszy, że tu są ludzie, którzy dużo świata zeszli z daleka przychodzą, wstąpiła do niego, by zapytać się, czy nikt z nich nie widział Gösty.
Próżno pyta — nikt go nie widział.
Przysunęli jej krzesło do pieca, opadła na nie i chwilę siedziała w milczeniu. Gwar w izbie ucichł, wszyscy przypatrywali się jej z podziwem. Ta cisza sprawiła jej przykrość, więc podjęła obojętny przedmiot rozmowy.
— Jeżeli się nie mylę, byłeś żołnierzem? — zwróciła się do starego. — Opowiedz mi co o wojnie.
Zaległo jeszcze straszniejsze milczenie. Stary siedział, jak gdyby nic nie słyszał.
— Chciałabym coś dowiedzieć się o wojnie od takiego, który na niej był — mówiła dalej hrabina, ale nagle urwała, gdy towarzyszka dała jej znak