zabrali się do pracy. Znaleziono pieniądze proboszcza z Broby, Ekeby znowu się podniosło, a jeszcze się coś zostanie na chleb dla głodnych.
— Nasz stary pleban ocknął się, przybyło mu sił i życia — mówił trzeci. — Co niedzielę rozmawia z nami o królestwie niebieskiem. Ktoby też miał ochotę grzeszyć? Zaczyna się panowanie dobra.
A majorowa zwalniała coraz bardziej i pytała dalej każdego przechodnia:
— Jakże wam się teraz powodzi? Brak wam czego?
I gorączka i kłócie ustawały gdy jej odpowiadano:
— Mieszkają tu dwie bogate, a dobre panie: Maryanna Sinclaire i Anna Stjaernhök, które pomagają Göście Berlingowi od domu do domu chodzić i baczyć, aby nikt nie cierpiał głodu. A kocioł wódki nie pochłania teraz wszystkiego ziarna.
Zdawało się, jakgdyby majorowa siedząc w saniach odprawiała modły dziękczynne za wszystko, co widziała i słyszała. Stare, pomarszczone twarze rozjaśniły się, gdy zatrzymywani przez nią opowiadali o czasach obecnych. Chorzy zapominali cierpień swoich, wysławiając dni radości.
— Wszyscy staniemy się tacy, jak kapitan Lennart — mówili. — Będziemy dobrzy, będziemy o wszystkich dobrze myśleli — nikomu nie wyrządzimy krzywdy. To przyspieszy przyjście królestwa niebieskiego.
Wszyscy byli ożywieni jednym duchem. Po dworach rozdawano żywność; kto miał jakie roboty
Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T2-3.djvu/299
Ta strona została uwierzytelniona.
143