Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T2-3.djvu/301

Ta strona została uwierzytelniona.
145

ale teraz dopiero widzę, że to wszystko było na dobre.
Po tych słowach zamknęły się za nią drzwi jej pokoju i już jej więcej nie zobaczyli.
Kiedy nad kimś wisi śmierć, zazwyczaj chciałoby mu się jeszcze tyle powiedzieć! Słowa cisną się na usta, gdy się wie, iż w przyległym pokoju leży ktoś, czyje ucho niebawem zamknąć się ma na wieki.
Majorowa leżała w gorączce wysokiej i głosy rezydentów nie mogły do niej dotrzeć. Czyż nigdy nie dowie się, jak pracowali, jak jej pracę podjęli i ocalili honor Ekeby? Czyż nigdy o tem się nie dowie?
Wkrótce potem zeszli rezydenci do kuźni, gdzie pracę zawieszono. Oni sami dorzucili węgla i surowiec włożyli do pieca. Nie wzywali robotników, którzy się rozeszli do domów na święta, lecz wzięli się do roboty, wzdychając:
— Żeby tylko majorowa dożyła jeszcze tej chwili, gdy młot będzie w ruchu, onby u niej najlepiej przemówił za nimi!
Noc zapadła i zastała ich przy pracy. Kilku z nich przypomniało sobie, jaka to przecież dziwna rzecz, iż znów wigilię spędzają w kuźni. Wielki uczony Kevenhüller, który prowadził budowę młyna i kuźni z Chrystyanem Bergiem, siłaczem, stali przy piecu, pilnując ognia. Gösta z Juliuszem podawali węgle. Z reszty siedzieli jedni na kowadle pod młotem, w górę podniesionym, inni znaleźli sobie miejsce na taczkach z węglami i stosach sztab żelaznych.