sali i siadła do fortepianu. Była to jej jedyna pociecha. Fortepian z wymalowanym flecistą i pasterką na białem wieku był jej własnością, otrzymała go w spadku po rodzicach. Jemu mogła się poskarżyć — on ją rozumiał.
A wiecie co grywa? tylko polkę — ona, taka smutna!
Ale nie umiała nic, prócz tej jednej polki; nauczyła się jej, zanim palce jej skrzywiły się od ciągłego trzymania łyżki kuchennej i noża. Ona pozostała jej w palcach, nie umiała żadnego innego kawałka, żadnego marsza żałobnego, żadnej sonaty namiętnej, ani nawet smutnej piosenki ludowej — tylko jednę jedyną polkę!
Ją grywa, ilekroć pragnie zwierzyć się staremu fortepianowi. Gra ją, gdy ma ochotę się śmiać, gra ją, gdy chciałaby płakać. Grała ją, gdy obchodziła swoje wesele, gdy po raz pierwszy przestąpiła próg własnego domu i obecnie ją gra.
Stare struny rozumieją ją dobrze — jest nieszczęśliwa, ach, jaka nieszczęśliwa!
Przyjezdni, słysząc skoczne dźwięki polki, gotowiby przypuszczać, że zły Sintram wyprawia bal dla przyjaciół i sąsiadów — tak wesoło brzmi muzyka. Tą wesołą, skoczną melodyą dawnemi czasy wpraszała dobry humor do Bergi a wypraszała z niej głód — gdy zabrzmiała, tańczyło wszystko; zrywała pęta reumatyzmu i zwabiała ośmdziesięcioletnich starców do sali. Wszyscy, słysząc tony owej polki, mieliby ochotę tańczyć, ale stara Ulryka przy niej płacze.
Otaczają ją złe zwierzęta i nieprzychylna słu-
Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T2-3.djvu/35
Ta strona została uwierzytelniona.
37