uderzeniami bata i dzikiemi okrzykami. Ze stromej pochyłości zjeżdżali bez pamięci a długi pas iskier z pod sań i kopyt końskich znaczył się na cienkiej warstwie marcowego śniegu.
Na gościńcn pozostały tylko Anna Stjaernhök z Ulryką Dillner — ale nie przemówiły do siebie słowa. Ulrykę dreszcz przechodzi pod dzikiem spojrzeniem Anny, a ta, nie znajduje również słowa dla biednej staruszki, dla której poświęciła ukochanego.
Miała ochotę płakać, szaleć, tarzać się po drodze i głowę posypać piaskiem i śniegiem. Dotąd odczuwała wielkość poświęcenia, obecnie czuje tylko jego gorycz.
Dojechały do Bergi, nie zamieniwszy słowa. Kiedy jednak zajechały i otworzyły drzwi do mieszkania, zemdlała Anna Straernhök po raz pierwszy w swojem życiu. Sintram z Göstą Berlingiem siedzieli w najlepsze, rozmawiając spokojnie. Gęste kłęby dymu wypełniały pokój, widocznie zatem siedzieli tu już co najmniej od godziny.
Anna Stjaernhök zemdlała, a Ulryka przyjęła to spokojnie, bo ona już na drodze spostrzegła, że to coś niedobrego było z tym, który je gonił.
Później załatwili kapitan i jego żona sprawę z Sintramem i zatrzymali u siebie starą Ulrykę.
Utrzymywał on bowiem, że wcale nie chciał doprowadzać jej do szaleństwa.
Dzieci czasów obecnych! Nie wymagam, aby któreś z was wierzyło w te dawne historye. Być może, iż one są tylko zmyśleniem, wytworem wyobraźni. Ale żal, który kołysze serce, aż trzeszczy i ję-
Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T2-3.djvu/45
Ta strona została uwierzytelniona.
47