Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T2-3.djvu/48

Ta strona została uwierzytelniona.
50

noszenia się do tego pałacu, niebawem stare, łzami nasiąkłe deski podłogi zroszą się i twojemi łzami ściany, które wydały z siebie niejednę skargę żałosną, przyjmą także twoje żale i przechowają je.
Jakieś fatum ciąży na tym pięknym zamku. Zda się, jakby nieszczęście tam było pogrzebane i w grobie nawet nie mogło znaleźć spokoju, lecz wciąż zmartwychwstaje, strasząc żywych. Gdybym była panią Borgu, kazałabym ziemię skopać, zarówno kamienisty grunt lasu sosnowego, jak dno piwnicy i czarnoziem na polach, pókibym nie znalazła przez robaki stoczonego trupa czarownicy, którybym złożyła w poświęconej ziemi, na cmentarzu w Svartsjö. Na pogrzeb nie żałowałabym wydatku, niechby dzwony brzmiały długo i głośno. Ofiarowałabym bogate dary proboszczowi i zakrystyanowi, aby ją z podwojoną gorliwością wyprawili na tamten świat z mowami i śpiewami.
A gdyby i to nie pomogło, w noc wietrzną podpaliłabym drewniane ściany i pozwoliłabym płomieniom wszystko pochłonąć, aby ludzie już nie mieli pokusy osiedlać się w tym domu nieszczęścia. Później nikomu nie byłoby wolno wstąpić na to przeklęte miejsce, tylko czarne sroki, gnieżdżące się w kościelnej wieży, mogłyby sobie pobudować nowe gniazda w ogromnym kominie, który sterczeć będzie z pogorzeliska, sam od suszy czarny i ponury.
A jednak byłoby mi zarazem ogromnie smutno na duszy na widok płomieni, ogarniających dach, i gęstych kłębów dymu, czerwonych od ognia i pełnych iskier, przewalających się na dawnem podwórzu. W syku i trzasku ognia słyszałabym skargę