Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T2-3.djvu/56

Ta strona została uwierzytelniona.
58

ślał, towarzysząc tej córze hrabiów? O czem myślał złożony z urzędu proboszcz, kiedy ona zwierzała mu się ze swoich pobożnych marzeń? On, pijanica, awanturnik, którym jeszcze mógł każdej chwili zostać przy nadarzającej się sposobności, czego chciał u boku tego młodego dziecka, które marzyło o niebieskim oblubieńcu? Dlaczego nie uciekł od niej daleko? Czyżby nie lepiej dla niego było, aby jako żebrak, złodziej wałęsał się po okolicy, niż w tej ciemnej alei przechadzał się, i czuć się znowu dobrym i pobożnym, skoro życie, które prowadził, przecież cofnąć się nie da, a nieuchronnem też jest, i że go Ebba Dohna pokocha?
— Nie sądź, że wyglądał, jak nędzny pijanica o zapadłych policzkach i zaczerwienionych oczach. Zawsze jeszcze był to wspaniały męzczyzna, piękny, silny, z postawą królewską i żelaznem ciałem, które umiało się oprzeć najdzikszemu życiu.
— Czy on żyje jeszcze?
— Ach nie, teraz już umarł zapewne — to tak dawno się stało!
W duszy Anny Stjaernhök budzi się teraz strach przed tem, co czyni. Postanawia nigdy nie wyjawić hrabinie, kto jest ten, o którym mówi, lecz utrzymać ją w przekonaniu, że umarł oddawna.
— Wtedy był jeszcze młody — ciągnie dalej — ochota do życia znów napełniła mu duszę — posiadał on dar słowa i gorące, łatwo zapalne serce.
— Wreszcie nadeszła chwila, w której wyznał Ebbie Dohna swoją miłość. Nie odpowiedziała mu nic, lecz opisała swoje sny o niebieskim oblubieńcu i wymogła przysięgę, że będzie zwiastunem Pana,