„Fritgola“. Podnosił kłębek panny Maryi za każdym razem, gdy jej spadł, a spadał często, nawet tyle sprawił, że jej stary zegar ścienny znów chodzić zaczął.
On nie opuścił nigdy zabawy, nie przetańczywszy ze wszystkiemi, od najstarszej kobiety do najmłodszej dziewczynki, a jeżeli go jakaś przykrość spotkała, przysiadał się do pierwszej spotkanej istoty płci żeńskiej i zwierzał się. Tak, on był mężczyzną, jakiego wymarzyły sobie kobiety w rojeniach swoich. Nie twierdzę, że on którejś z dziewcząt mówił o miłości, ale gdy zabawił kilka tygodni w małej izdebce pani Moräus, zakochały się w nim wszystkie córki, a nawet biedna panna Marya przekonała się, że napróżno słała modły swoje.
Nastał czas smutku i czas radości. Łzy padały na krosna, zamazując znaki kredowe. Wieczorem często siadywała jakaś blada marzycielka w altance bzowej, a na górze w małym pokoiku panny Maryi przytwierdzono znowu struny do gitary i przy ich wtórze brzmiały staroświeckie pieśni miłosne, których nauczyła się niegdyś od swojej matki.
Młody organmistrz tymczasem żył sobie spokojnie i swobodnie, rozdzielał uśmiechy i drobne przysługi między rozkochane kobiety, spierające się o niego, gdy bawił za domem, na robocie. Nakoniec nadszedł dzień odjazdu.
Wózek oczekiwał już pod domem, rzeczy były spakowane, a młodzian się żegnał. Pocałował w rękę panią domu, objął płaczące dziewczęta, całując je serdecznie. Sam się nawet rozpłakał, że musi od-
Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T2-3.djvu/70
Ta strona została uwierzytelniona.
72