Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T2-3.djvu/73

Ta strona została uwierzytelniona.
75

wała trony, grała w écarté o księztwa, śmiała się, gdy niszczące wojny szalały po Europie.
Kiedy wesołość chwilowo opuszczała świat zmieniony w pole bitwy, zwykła była na krótszy lub dłuższy czas przenosić się do starożytnego pałacu nad jeziorem Löf. Tam też powędrowała, gdy księztwa i dwory wydały się jej nazbyt poważne w czasie świętego przymierza. W takiej chwili uważała za stosowne uczynić Göstę Berlinga domowym nauczycielem swego syna. Dobrze jej wtedy było na zamku. Nigdy wesołość nie miała piękniejszego siedliska. Wtedy brzmiały tam śpiewy i muzyka, bawili żądni przygód mężczyzni i piękne, pełne życia kobiety. Wtedy nie brakło uczt, ani balów, przejażdżek łodzią po jeziorach, księżycem oblanych, ani szlichtad poprzez ciemne lasy, ani wzruszających przygód, ani radości, ani smutków. Po śmierci córki jednak zaniechała swoich przyjazdów do Borgu, od lat pięciu nie widziała zamku. Teraz przyjechała, zobaczyć, jak synowa jej znosi życie wpośród lasów sosnowych, śniegów po pas i niedźwiedzi. Poczytywała sobie za obowiązek przekonać się, czy głupi Henryk nie zadręczył jej na śmierć swojem nudziarstwem. Chciała grać rolę anioła opiekuńczego. Przywiozła z sobą szczęście i słoneczne uśmiechy, zapakowane w czterdziestu skórzanych kufrach — wesołością nazywała się jej pokojowa, figlem woźnica, zabawą dama do towarzystwa.
A gdy wybiegła po stopniach, przyjęto ją z otwartemi ramionami. Dawne jej mieszkanie na parterze gotowe było na jej przyjęcie. Powoli wszystko znalazło się pod dachem: jej służący, pokojowa,